piątek, 1 listopada 2013

podsumowanie PAŹDZIERNIKA

Dzisiaj bardzo szybko. Oto jak prezentują się moje włoski po całym ciężkim jesiennym miesiącu :) Wieczorem jadę na weekend do Wisły... już nie mogę się doczekać spacerów w górach i pysznego oscypka z żurawina. 



Przez cały miesiąc moja pielęgnacja wyglądała następująco:

SZAMPON:
BabyDream by Rossman (rozcieńczony w kubeczku) myję włosy codziennie

ODŻYWKA d/s: 
Balsam regenerujący Babuszki Agawki na brzozowym propolisie nr2 - po miesiącu używania jestem zadowolona, odżywka nie ma tak pięknego zapachu jak jej siostra na kwiatowym propolisie, którą stosowałam wcześniej ale ogólnie daje radę. 

ODŻYWKA b/s:
Unikam, po tym jak Naturia wysuszyła mi końce nie nakładam na dłużej nic z alkoholem wysoko w składzie.



MGIEŁKA:
Sylikony są potrzebne moim łamliwym i puszącym się włosom, zdecydowanie się lubią, tym bardziej w okresie jesieni, dlatego przez wróciłam do stosowanych jeszcze przed włosomaniactwem mgiełek z Gliss Kura. Używam obecnie Oil Natritive. Ma lekki sylikon, wiec jest wprost idealnie a moje włosy są zadowolone i przynajmniej trochę ujarzmione  :) Po miesiącu uzywania zostało mi jej tylko kilka cm od dna wiec za niedługo będzie recenzja tego produktu.





OLEJ:
W tym miesiącu postawiłam na olejowanie z Alterrą Limonka i Oliwki. Olejowanie tym olejkiem nie miało kolosalnego wpływu na poprawę moich włosów. Jest OK ale to chyba dalej nie jest olejek który moje włosy muszą mieć. Czasem gdy miałam już dosyć zapachu (chociaż nie jest on wcale taki zły) nakładałam olejek z awokado lub olej lniany. Mimo wszystko nie rozumiem ochów i achów nad tymi produktami w sferze włosomaniaczek...


WCIERKI:
W październiku najbardziej obawiałam się wypadania włosów, które często przytrafia się na jesień. Suche powietrze z grzejników ma straszny wpływ na moją skórę, w pracy zaczynam znowu stosować co chwilę krem do rąk bo ręce mam okropnie przesuszone. Całe szczęście nie mam problemowego skalpu. Jako wcierki - aby powstrzymać wypadanie - używałam kozieradki na zmianę z Aktywnym serum ziołowym na porost włosów Babuszki Agafi. Na kozieradkę złego słowa nie powiem ale serum jest na prawdę byle jakie i na pewno nie kupię go więcej, szkoda kasy. Niestety nie mogę porównać czy włosy mi urosły czy nie ale po zdjęciach nie widzę super efektu obiecywanego przez producenta tej wcierki. W tym miesiącu skupiłam się na masowaniu głowy po nałożeniu wcierki co mam nadzieję dobrze wpłynie na przyśpieszenie porostu oraz witalność włosków.  

Na koniec muszę się przyznać z podcięcia włosów z przodu...  wyglądały tam fatalnie (przesuszone i połamane) dlatego trochę je skróciłam. Teraz mam taką a`la grzywkę do brody. Była to dobra decyzja bo włosy wyglądały tam okropnie, chciałam podciąć więcej ale źle mi z grzywką która wiecznie się faluje i wygina nie tak jak właścicielka sobie tego życzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz