Nie będę się rozpisywać jak mieszałam proszek z wodą bla bla bla bo to nie jest ważne, instrukcja jest czytelna wiec myślę, że sobie tą bezsensowną paplaninę odpuszczę. Na moje cieńcie i do ramion włosy zużyłam połowę zawartości, resztę zamroziłam w woreczku.
PO tym co wyczytałam o tym kolorze henny spodziewałam się 2 rzeczy: tego że wcale nie złapie albo tego że złapie i będzie zielono ALE NIC Z TEGO! Wyszło IDEALNIE.
Zapewne wszystko zależy od włosów i ich koloru oraz możliwości absorpcyjnych ( ja mam dosyć wysoko-porowate włosy - wiec łapią szybko). Po dwóch godzinach, po zmyciu henny ( zero problemu) było dużo ciemniej niż naturalnie z lekkim rdzawych połyskiem w słoneczku. W sztucznym świetle mało kto poznaje, że robiłam coś z włosami, natomiast ja widzę różnicę szczególnie przy twarzy są ciemniejsze i lekko rudawe a miałam mocno rozjaśnione włosy po wakacjach. Najlepiej efekt henny widać na słońcu - przyjaciółki chwaliły i były w szoku, że taki ładny efekt uzyskałam własnie po Hennie :)
Moja pielęgnacja się nie zmieniła, dalej myję szamponem Dermena , jednak aby uniknąć przesuszonych końcówek, często nakładam olej na noc i raz na jakiś czas myję włosy czymś delikatniejszym.
Wklejam kilka zdjęć przed i po hennie.
PRZED: w słońcu bez flesza, widać lekko rozjaśnione końce