Przeczesując fora kilkakrotnie natrafiałam na określenie porowatości
włosów, które wreszcie zgłębiłam. Okazało się, że jestem posiadaczką
włosów o wysokiej porowatości, które są trudniejsze w pielęgnacji
SO SAD : (((( Największą porowatość mają u mnie końcówki, dlatego przez tyle
lat złej pielęgnacji włosy okropnie mi się łamały... zawsze się zastanawiałam
dlaczego włosy, które zakładam za ucho są krótsze od reszty... i mam
odpowiedz...
Mam nadzieję, że olejowanie i lepsze nawilżenie, które teraz
stosuję pomoże mi w odzyskaniu witalności kłaków. Dodatkowo stosuję od jakiegoś czasu ocet
jabłkowy, świetnie zamyka łuski włosa wg. niezliczonej liczby
włosomaniaczek ;)
Na początku swojej przygody o lepsze włosy, kupiłam m.in. ocet malinowy z Marion, stosowałam go przez pierwszy tydzień. Niestety był mało
wydajny więc nie kupiłam kolejnej buteleczki, ale teraz po tym wszystkim co
wyczytałam faktycznie świetnie wpływał na moje włosy, błyszczały się o wiele
bardziej niż teraz, ale wtedy przypisywałam poprawę głównie olejowaniu i
uwolnieniu włosów od SLS`ów :) Mój błąd, no ale jak człowiek jest bombardowany
taką ilością wiedzy, kosmetyków w ciągu kilku dni, to sam potem nie wie z czego
wynika poprawa. Pomimo wszystkich wyczytanych porad należy jednak samemu się przekonać,
co pomaga naszym włosom a co im szkodzi.
Teraz używam octu jabłkowego z wodą do ostatniego płukania, ale bawić się z tym będę tylko w lato, już wiem że brak mi cierpliwości na tak przedłużające się mycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz