wtorek, 31 grudnia 2013

podsumowanie GRUDNIA

Urloooop, cudowny czas, byłam w Wiśle wczoraj wróciłam na 3 dni do domu żeby spędzić sylwestra trochę inaczej niż standardowo od kilku dobrych lat ( czyli. w Wiśle w gronie swojej ekipy). Mam nadzieję, że porzucenie przyjaciół na rzecz imprezy o której nic nie wiem na 100% i to na kilka godzin przed jej rozpoczęciem, nie okaże się złym pomysłem. Jak na razie powrót z gór do domu był pełen niespodzianek od odwołania pociągu zaczynając, ale to mnie nie zniechęciło jak na razie mimo że do domu dotarłam 2,5 h później... koleje śląskie...ech

Na głowie mała zmiana - podcięłam końce o około 2 cm. Były już trochę przydługawe i nieładne, poza tym minęły 3 miesiące a obiecałam sobie podcinanie.


niestety dzisiaj słoneczko nie świeci ale coś tam widać, mam już dosyć samodzielnego podcinania, muszę się wreszcie zmusić na pójście do fryzjera, to będzie moje postanowienie noworoczne... 

SZAMPON: BabyDream
ODŻYWKA: Nivea Long Repair / Tybetańska - Planeta Organica
WCIERKA: Jantar - masaż TT
OLEJ: olej lniany
MASKA: Biovax maska do włosów suchych / Toksańska - Planeta Organica
MGIEŁKA: Gliss Kur Hair repair with liquid keratin complex - to u mnie nowość, jak się skończy będę musiała ją porównać z wcześniej używaną siostrą

sobota, 21 grudnia 2013

przedświąteczne chwalenie się prezentem dla samej siebie od siebie & efekty masażu

Grudzień mija szybko, jak to mówią byle do Świąt i Sylwestra! Nie miałam  za bardzo czasu nawet na nałożenie maski w weekendy bo cały czas "coś". Dzisiaj kiedy wszystko już (prawie) dopięte na ostatni guzik mogę pozlepiać nowego posta siedząc z własną kompozycją maski do włosów. Stwierdziłam, że zdecydowanie przydają im się proteinki, dlatego w ruch poszło żółtko a do tego miód, odżywka Alterry z granatem i aloesem i trochę odżywki tybetańskiej Planeta Organica. I relaks. Mam nadzieje że włosy będą szczęśliwsze :)

Podsumowując listopad zapomniałam dodać, że masowałam włosy w akcji z Anwen. Nie byłam jednak dosyć skrupulatna gdy nie miałam żadnej wcierki do "pomocy" dlatego zrezygnowałam z tej opcji i po tygodniu zaczęłam masować skalp po jej nałożeniu. Była to głównie kozieradka na zmianę z Jantarem, którego udało mi się zakupić w zapasowych ilościach przynajmniej na 2 miesiące. I tu duże zaskoczenie, włosy zareagowały na masaże i urosło mi ich troszkę więcej niż standardowo, więc może się zmuszę żeby je podciąć ponieważ są już trochę za długie jak na swoją lichą objętość. Jestem zadowolona również z nowych bejbików, których co chwilę mi przybywa dzięki wcierkom i masażom. Dzięki temu trochę się  uspokoiłam  i nie boję się już tak bardzo, że do 30tki zostanę łysa...

Kolejną nowością którą nie zdążyłam się pochwalić na blogu był zakup TANGLE TEEZERA :)) W pracy zaraziłam trochę koleżankę tym całym włosomaniactwem i zamówiłyśmy te szczotki w ilości takiej aby nasze koleżanki również miały okazję z się z niej nacieszyć, ja podarowałam jednego TT swojej przyjaciółce. Zdecydowałam się na zakup głównie z ciekawości po wielu pozytywnych opiniach na innych blogach, a przyjaciółce postanowiłam podarować Tangle Teezera ponieważ ma cienkie i gęste włosy, które często się plączą i wymagają czegoś lepszego do czesania. Sprawdziła się suuuper i u niej i u mnie. Osobiście TT przydaje mi się głównie do masażu skalpu, jest genialna! Nie wyobrażam już sobie masowania palcami.